piątek, 14 lutego 2014

Rozdział I

- Stella!!! – krzyknęłam ponownie w nadziei, że znajdę swoich przyjaciół. Była już północ, a ja zgubiłam się na środku pustkowia, cóż nie dosłownie. Wiedziałam, że to był las, gdzie razem z moimi przyjaciółmi obozowałam tego dnia, ale nie w tym rzecz. – Dave! Stella! Gdzie jesteście? - błądząc w gęstym lesie, szukałam drogi do wyjścia. – Jeśli to jest jakiś głupi żart to przysięgam, że Was zabiję.–prychnęłam. Zaraz potem zamarłam. W pobliskich krzakach usłyszałam szelest.
Odwróciłam się lekko, żeby zobaczyć czy to był Dave albo Stella, ale jedyne co słyszałam to wyjący wilk. Każdy pojedynczy włos na mojej skórze stanął, po ciele przeszedł mnie zimny dreszcz. Nigdy nie bałam się ciemności, ale dzisiaj przestraszyłam się na śmierć i nie czułam dobrego klimatu wokół mnie.
W krzakach znowu się coś poruszyło i zobaczyłam parę oczu intensywnie się we mnie wpatrujących. W moim gardle pojawił się guz i zaczęłam ciężko oddychać.
-Co to może być ? – pomyślałam robiąc mały krok w tył, by przygotować się na ewentualną ucieczkę.
Oczy stawały się coraz większe dowodząc że ich właściciel był gotowy do pokazania się i udowadniając, że ruch w takiej sytuacji był wielkim błędem, który właśnie popełniłam. Pierwszy raz w życiu zaczęłam wyszeptywać modlitwę wciąż stojąc w miejscu. – Proszę nie skrzywdź mnie, proszę nie skrzywdź mnie … - w moich oczach zaczęły się pojawiać łzy, mimo to nie poruszyłam się ani o milimetr. W mojej głowie zaczęły się pojawiać tysiące myśli - Co jeśli to był lew albo wilk albo niedźwiedź ? Co jeśli znowu się poruszę i to coś rzuci się na mnie i rozszarpie na miliony kawałeczków ? Nie skończyłam szkoły, nie mam własnego domu, nawet nie mam chłopaka, nie mówiąc już o moim pierwszym pocałunku. Nie chcę umierać tak szybko. Powinnam mieć przynajmniej możliwość, żeby pożegnać się z moimi zastępczymi rodzicami i przyjaciółmi.
Przełknęłam ślinę, gdy oczy zaczęły się zbliżać i wychodzić zza krzaków. Sekundę później ujrzałam wysokiego mężczyznę. W tym momencie trzy myśli siedziały w mojej głowie pierwsza ,, to był człowiek a nie zwierzę” druga ,,miał w sobie coś nie z tego świata” trzecia ,, jego przerażające srebrne oczy patrzyły na coś za moimi plecami” Byłam w szoku, kiedy jego oczy powróciły do normalnego koloru. Z powrotem wskoczył w krzaki wyraźnie bojąc się czegoś co jest silniejsze od niego i najprawdopodobniej co stało teraz za mną.
- Nie martw się, jesteś ze mną bezpieczna - wyszeptał mi obcy głos do ucha. Jego oddech spowodował gęsią skórkę na moim karku. Odwróciłam się i zobaczyłam wysokiego chłopaka z kręconymi włosami. Nawet w ciemności mogłam powiedzieć, że był naprawdę piękny. Mogłam usłyszeć bicie swojego serca, w ustach poczułam suchość. Onieśmielona nim nie mogłam się ruszyć . Na jego różowych ustach w kształcie pulchnego serca pojawił się uśmieszek. Spojrzałam w górę i moje oczy spotkały się z jego.
- Dzięki Bogu ten facet jest człowiekiem- pomyślałam z ulgą. Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
-Dziękuję- powiedziałam wciąż zdziwiona dlaczego tamta postać była przerażona widokiem tego chłopaka.
- Przestraszyłem to pistoletem – powiedział jakby czytał mi w myślach. Moje źrenice się powiększyły, a szczeka opadła.
- S-skąd wiedziałeś o czym myślę ? – jąkałam nadal nie rozumiejąc tego co się właśnie działo.
-Zakłopotanie było wypisane na Twojej twarzy- powiedział mimochodem robiąc krok naprzód. – Poza tym znam Cię lepiej niż ty sama siebie kiedykolwiek będziesz znała. – wyszeptał zachrypniętym głosem głaszcząc mój policzek swoim palcem, co sprawiło, że po całym moim ciele przeszedł dreszcz, a on zachichotał.
-AUBREY ! Aubrey gdzie jesteś ? –David i Stella nawzajem się przekrzykiwali.
Odwróciłam się nie biorąc słów bezimiennego chłopaka na poważnie i odkrzyknęłam do przyjaciół
– Tutaj jestem ! Słyszycie mnie ?!
Już zamierzałam się odwrócić się z powrotem do swojego wybawcy, kiedy jego usta przyległy do mojego policzka. Intrygujące iskry przebiegły moje ciało, sprawiając że z trudem złapałam powietrze. On zaśmiał się wyraźnie rozbawiony reakcją, którą wywołał i wyszeptał moje imię, jego usta wciąż były umiejscowione poniżej mojego ucha.
-Oh tutaj jesteś Aubrey. Tak się martwiliśmy –wysapał Dave wyrywając mnie z osłupienia. –Tutaj jest Stel. Znalazłem ją –krzyknął i chwilę potem Stella pojawiła się za jego wielkimi ramionami.
-Cholernie nas przestraszyłaś – powiedziała i przytuliła mnie. Zawsze była dla mnie jak siostra więc nie byłam zaskoczona jej reakcją.
-Ale mnie znaleźliście- uśmiechnęłam się.- Przeżyłam najstraszniejsze chwile w swoim życiu, ale ten chłopak tutaj mnie uratował – powiedziałam odwracając się, ale oprócz drzew nie zobaczyłam nikogo innego. Z niedowierzeniem odwróciłam się twarzą do Stelli i Dave’a którzy przypatrywali mi się z dezorientowaniem.
Co do diabła się właśnie stało ?

9 komentarzy:

  1. OMG NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU. NAPRAWDĘ WYGLĄDA CIEKAWIE :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się naprawdę nieźle! :>

    OdpowiedzUsuń
  3. a więc tłumaczysz naprawdę świetnie, jakbyś to robiła już od bardzo dawna, serio
    jedyne moje zastrzeżenia to wygląd ale to już ci pisałam ;)
    to ff zapowiada się na naprawę zajefajne i czekam na cd :)
    /@zizzzza :) x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) A nad wyglądem będę ciągle pracować :)

      Usuń
  4. OMG, zapowiada sie świetne opowiadanie! Będzie mnie informować o nowych?
    @kostka22
    Oh, właśniee. Co do wyglądu to troszkę nie pasuje jeśli chodzi o klimat opowiadania, tak mi się przynajmniej wydaje ;)x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście jeśli tylko pojawi się nowy rozdział to dam ci znać

      Usuń
  5. o świetne po prostu cudo dzięki że to tłumaczysz :)

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU!!! @LittleMe1772

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawie sie zaczęła ich znajomość ;) lece czytać nastepne! :)
    Syl xx

    OdpowiedzUsuń